Karmel zwany Grubciem zaczyna nowe życie....

Więcej
2016/02/17 20:10 #4881 przez FJN
Karmelek - jak słusznie ktoś zauważył już nie Grubeł, a Chudeł
Jamniczek po prawie 3 miesiącach stracił zbędne kilogramy i odzyskał chęć do życia, energię i zdrowie. Potrafi (i to bez żadnego problemu czy wysiłku) wskoczyć na kanapę, chętnie się bawi i dokazuje, tak jakby odzyskał młodość, jakby znowu miał 2 latka, a nie 7. Kiedy trafił do Fundacji ważył niemal 16kg, dziś waży niespełna 10kg. Dzięki temu zniknęły różne dolegliwości zdrowotne, w tym ból kręgosłupa czy uraz łapki. Karmelek nadrabia wszystko to co odebrała mu wcześniej nadwaga.
Karmelek czeka na nowy kochający dom, najlepiej dom z ogrodem, aby miał gdzie biegać i mógł utrzymać swoją idealną figurę. Jamniczek niestety ma spory lęk separacyjny, dlatego szukamy dla niego rodziny, w której nie będzie zbyt długo zostawał sam. Kto pokocha Karmelka?




































Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/02/17 20:22 #4882 przez FJN
Nowy banerek Karmelka


Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/02/22 22:36 #4919 przez FJN
Faktura 3: 190 zł / diagnostyka i leczenie /




Karta leczenia




Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/04/23 19:47 #5064 przez Edyta
Kochani donosimy o nowym życiu Karmelka. Piesek trafił do nas ze schroniska, gdzie oddała go córka właścicielki. Karmelek dzięki bezduszności człowieka skończył w budzie w czasie gdy akurat panowały mrozy. Piesek przeszedł traumę z którą zmagał się kilka miesięcy. W dodatku piesek było otyły, zaniedbany, chory. Miał problemy z poruszaniem... Karmel w fundacji przeszedł ogromną metamorfozę. Dzisiaj Karmel a właściwie Karol to już pies w innej sytuacji. Jamniczek trafił do jmnikolubnego domu Pana Wojtka, zamieszkał z koleżanką Julką. Karmel vel Karol przysłał list w którym dokładnie opisał wrażenia z nowego życia :
"Kochani,Zacznę od tego, że już nie jestem Karmel. Teraz nazywam się Karol. Ładnie? Niech im będzie.Zwłaszcza, że Carmel mi się nigdy nie podobał, szczególnie ten pisany przez C.
Na miejsce dotarliśmy bez przygód. Tutaj trochę się zestresowałem i postanowiłem nie wchodzić od razu do domu, tylko przedtem trochę rozejrzeć się po okolicy. Kiedy późnym wieczorem zrobiło się zimnawo zdecydowałem się wejść do środka. To była dobra decyzja. Okazało się , że mieszka tu ta lekko korpulentna suczka , którą już znałem, bo z nią przyjechali po mnie do Was. To mi nieco dodało otuchy. Wewnątrz było ciepło ,widno i przytulnie. A i w misce coś na ząb się znalazło. Trudno to było nazwać kolacją, ale zawsze lepiej niż nic. Szybko zlustrowałem mieszkanie zwracając szczególną uwagę na łóżko. Stwierdziłem, że jest wystarczająco duże i wyglądało na wygodne. Jeśli myślicie, że już pierwszej nocy do niego wlazłem to się grubo mylicie. Znam etykietę i wiem, że nie wypada pakować się do jednego łóżka z nieznajomymi, nawet jeśli się jest jamnikiem. Dlatego pierwsze dwie noce przespałem na kanapie w salonie. Nie było tak źle, bo znalazłem tam koc pod który się wkopałem gdy wszyscy zasnęli. Po dwóch dniach uznałem, że nasza zażyłość jest na tyle ugruntowana, iż bez obiekcji mogę wleźć do łóżka.
Ta korpulenta suczka nazywa się Julka. Nie jest całkiem w moim typie, ale sympatyczna i pozytywnie do mnie nastawiona, więc idzie się dogadać. Poza tym jest pomocna w kontaktach z nowym Wujciem. On strasznie dużo do mnie gada. Zdaje się, że stara mi się różne rzeczy tłumaczyć. Niewiele z tego rozumiem, ale słucham uważnie i nie daję po sobie poznać, że nie wszystko kapuję. Potem próbuję się czegoś dowiedzieć od Julki i naśladuję jej zachowanie.
Zaliczyłem już pierwszą rodzinną wizytę. Na święta byliśmy całą trójką u brata Wujcia. On jest lekarzem od psów i będzie się w przyszłości opiekował moim zdrowiem. Miałem przykazane, żeby zachowywać się przyzwoicie aby zrobić dobre wrażenie. Nie bardzo wiedziałem na czym to polega, więc na wszelki wypadek wlazlem od razu pod stół, kucnąłem tuż przy nodze Wujcia i całą wizytę tam przeleżałem. Szczerze, to trochę liczyłem, że z tego stołu coś dla mnie kapnie. Ale gdzie tam!! Oni parę godzin jedli i gadali, gadali i jedli, a dla nas tylko miska z wodą. I to ma być sprawiedliwość?! Julka wiedziała, że nie ma na co liczyć i od początku zajęła miejscówkę na kanapie w drugiej części pokoju.
Poznaję tu dużo nowych rzeczy. Opiszę Wam kilka, które mnie najbardziej zadziwiły.
Jak wiecie nie lubię dużych psów, ale ten którego tu zobaczyłem był chyba dziesięć razy większy od największego jakiego dotychczas spotkałem. A jego Wujcio ma dziwną metodę wyprowadzania go na spacer. Przywiązuje mu smycz do takiego jakby samochodu, tylko bez dachu, sam do niego włazi i każe się ciągnąć. I tak spacerują sobie samym środkiem drogi. A przecież mój Wujcio uczy mnie, że powinno się chodzić poboczem. Jak to zauważyłem od razu pobiegłem szczekając do ogrodzenia. Ale on nawet mi się nie odwarknął, tylko pobiegł dalej z tym niby autem za tyłkiem . Chyba mnie nawet nie zauważył. Miał szczęście, że furtka była zamknięta, bo bym mu pokazał!
Spotykam też inne psy. Niektóre tak dziwne, że mam nawet podejrzenia, iż nie są one prawdziwe, tylko to jakieś przebierańce. Są mojego wzrostu i nawet podobego koloru, ale mają tylko dwie nogi. Łażą na nich niezgarabnie z głową przy ziemi. Chyba szukają jakiejś kości. A ta głowa też jakaś dziwna. Malutka, z oczami po bokach i tylko z jednym uchem na samym czubku, w dodatku czerwonym.Gdy próbowałem podbiec, żeby się przywitać to zaczęły uciekać. A jak się dobrze rozpędzą, to potrafią nawet kilka metrów przelecieć nad ziemią.
Widziałem tu największą w życiu kałużę. Jest tak wielka, że nie ma mowy żeby ją przeskoczyć.
Chyba jest dość głęboka, bo pływają w niej jakieś kolorowe, nieduże zwierzaki. Nie wiem co to takiego bo jeszcze żadnego nie złapałem, choć się staram. Jak się zorientuję , to Wam napiszę.
Opowiem teraz jak wygląda nasz dzień.
Budzimy się nie za wcześnie. Zaraz po przebudzeniu Wujcio otwiera drzwi balkonowe i prosto z sypialni wygania nas do ogrodu. Ja tam wolę wcześniej zahaczyć o kuchnię i zajrzeć do miski , żeby sprawdzić czy w nocy nie wpadło do niej coś smakowitego. Potem czekamy na tarasie aż Wujcio przysposobi się do wyjścia na spacer. Idzie mu to nieśpiesznie, więc zwykle trochę się zdenewuję i zaczynam szczekać. Gdy jest wreszcie gotowy wychodzimy razem poza teren. To jedna z większych atrakcji dnia. Trzeba dokładnie sprawdzić co zmieniło się przez noc.
Po spacerze jest śniadanie. Trudno uznać je za obfite, ale głód da się oszukać.Później mamy poranną sjestę. Wujcio w tym czasie szykuje się do wyjazdu do miasta. Kiedy jest gotów zapina nam szelki i wsadza do samochodu. Zupełnie nie rozumiem po co on tam jeździ. Przecież wszystko co najfajniejsze mamy tu, na miejscu. W mieście siedzimy w małym pomieszczeniu. Na spacer wychodzimy nie za często i na komendę. Zresztą co to za spacer!? Trzeba iść na smyczy, przy nodze, uważać na samochody, przeciskać się w tłoku. Masakra!!!. Podobno Wujcio jeździ do tego miasta żeby zdobywać pieniążki na jedzenie dla nas. Jeśli to prawda, to muszą mu strasznie marnie płacić sądząc po tym jak nas karmi.
Gorsze są dni, w które Wujcio wyjeżdża sam zostawiając nas w domu. Poznaję je po tym, że wcześniej każe mi iść na miejsce i podtyka różne smakowite kosteczki pod nos. Bardzo się wtedy stresuję, że mu się w tym mieście coś stanie i już nie wróci do nas. Podziwiam Julkę, która zachowuje spokój i zwykle większość tego czasu przesypia. Ja tak nie potrafię, ale może kiedyś się nauczę. Na dodatek Wujcio przed wyjściem zapomina wyłączyć telewizor. Jak się nasłucham tych głupot, które tam wygaduję to jestem od tego jeszcze bardziej zdenerwowany. Za to jego powroty są bardzo przyjemne. Zawsze trafi się jakiś smaczek, wyściskamy się na powitanie, a potem idziemy na wspólny spacer.
Ale najprzyjemniejsze są te dni , kiedy możemy całą trójką zostać w domu. Wtedy jest czas na wszystko! Rano możemy się pokiziać. Można powygrzewać się na słońcu na tarasie. Idziemy razem na wycieczkę na łąki. Bajka!!!
Mieszkam tu już trzy tygodnie. W sumie jest nieźle. Myślę, że chętnie zostałbym na stałe. Najgorzej jest z tym jedzeniem. Dyscyplina jak na wczasach pracowniczych. Myślałem, że problem sam się rozwiąże, kiedy wywąchałem gdzie przechowywane są zapasy żarcia. Nauczyłem się nawet sam otwierać drzwi. Na nic!! Wujcio szybko się pokapował i coś takiego przy drzwiach zmajstrował, że teraz nie dają się tak łatwo otworzyć. Trzeba będzie inaczej pokombinować.
Pozdrawiam Was i liżę serdecznie, dziękując za wszystko.
Wytarmoście ode mnie kumpli ze schroniska i koleżanki też.
Wasz (teraz już) Karol."


Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/04/23 19:50 #5065 przez Edyta
więcej zdjęć z domu Karmelka vel Karola




































Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/10/02 11:01 #5309 przez FJN
Kochani Karmel / teraz Karol już kilka miesiecy u siebie. Nie było łatwo na początku lecz praca, cierpliwość a przede wszystkim serce pozwoliły doczekac się wspaniałych rezultatow. Karol ma super życie u prawdziwego JAMNIKOMANIAKA Pana Wojtka. Dziękujemy serdecznie za tę szansę.
"Przesyłam pozdrowienia z nowego domu Karola.
To fantastyczny pies. Kiedy trzeba ostry, a kiedy trzeba rozczulająco
przytulaśny. Świetnie dogadują się z Julką.
Karol pozbył się już prawie całkowicie lęków związanych z samotnym
pozostawaniem w domu. Jest jeszcze trochę zdenerwowany gdy psy muszą na
krótko pozostać same w samochodzie albo obcym pomieszczeniu. Oczywiście
nie byłby jamnikiem gdyby nie miewał swoich humorów i własnego zdania i
nie próbował postawić na nim.
Życzymy Wam dużo satysfakcji z pracy, a Waszym podopiecznym jak
najwięcej ludzi gotowych przyjąć ich pod swój dach. Pozdrawiamy Wojtek , Julka i Karol."


Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Czas generowania strony: 2.601 s.
Zasilane przez Forum Kunena

ING BANK ŚLĄSKI Spółka Akcyjna
89 1050 1070 1000 0023 6437 4286

SWIFT: INGBPLPW
Fundacja Jamniki Niczyje
ul Łagodna 85/4
43-300 Bielsko Biała

Logowanie